Uśmiechnęłam się pogodnie do fotografów, którzy co chwila robili nam zdjęcia. Bliżej przycisnęłam się do Nathan'a, ponieważ to wszystko coraz bardziej mnie przerażało.
Zaraz spodziewałam się pytań reporterów. Dlaczego nie przyszłam z Joel'em? Czy to prawda, że jesteśmy razem? Czemu przyszłam tu z The Wanted?
A ja już sama nie wiedziałam, co odpowiadać.
Nie przyszłam z Joel'em, bo Nath tak bardzo mnie prosił bym poszła z nim, aż uległam. Joel nawet mnie nie zaprosił, choć nie miałam pewności, czy w ogóle tu był. Max nie mówił nic na ten temat, a ja sama nie widziałam jeszcze nikogo z Lawson.
Tak, można powiedzieć, że jesteśmy razem. Ostatnio sama nabieram wątpliwości, bo Joel odpuścił sobie kontakt ze mną. Widzieliśmy się tylko raz na cały tydzień.
Przyszłam z The Wanted, bo jesteśmy przyjaciółmi.
Układałam sobie odpowiedzi w głowie, a Nathan patrzył na mnie z uniesionymi brwiami.
- Śmiesznie wyglądasz, jak myślisz - powiedział wreszcie.
- Denerwuję się - mruknęłam. - Będzie Joel?
Nathan zerknął na Jay'a, który przyszedł dziś sam. Loczek spuścił głowę i oblizał wargi, robiąc dobrą minę do reporterów.
- Och, nie mów, że żałujesz!
- Czego? - zmarszczyłam czoło.
- Tego, że tu ze mną przyszłaś - wyjaśnił szybko.
- Oczywiście, że nie żałuję - uśmiechnęłam się, przytulając do niego. - Baby Nath nie mógł przyjść sam!
- To pierwszy i ostatni raz, gdy pozwalam ci tak na siebie mówić - zastrzegł, unosząc palec wskazujący w górę.
Nastąpił czas, gdy musieliśmy się rozdzielić. Chłopców od razu zaatakowała jedna redaktorka, a do mnie przybiegł młody chłopak z mikrofonem w ręku i kamerzystą za plecami.
- Witam, Scott Parnell. Można prosić o wywiad? - odezwał się uprzejmie.
- Byle szybko i bezboleśnie - westchnęłam, nim zapaliła się czerwona lampka.
- Jesteśmy na premierze filmu "Młodzi i Głupi", reżyserii Dougie'go Marshall'a. Właśnie rozmawiam z Francessą Orchard, znaną jako Fancy - zapowiedział. - Wszyscy są pod wrażeniem piosenki z The Wanted. Odniosłaś wielki sukces!
- Myślę, że bez The Wanted by mi się to nie udało - powiedziałam.
- Naprawdę się przyjaźnicie! - zauważył wspaniałomyślnie. - Następna piosenka z Lawson?
- Nie miałam tego w planach - przyznałam.
- Plotki mówiły o twoim związku z gitarzystą, Joel'em Peat'em - odparł redaktor.
- Nie jestem w żadnym związku, to tylko i wyłącznie plotki - skłamałam.
- Przykro nam to słyszeć, ostatnio było o was głośno - odpowiedział Scott. - Co dalej z twoją karierą?
Odetchnęłam, bo reporter zakończył temat Joel'a. Miałam nadzieję, że wypadłam przekonująco.
- Niebawem ukaże się mój pierwszy singiel, mam w planach parę wywiadów i występów - odpowiedziałam ogólnikowo. - Wiadomo, że początek jest zawsze najgorszy. Czeka mnie naprawdę dużo pracy.
Nie wiedziałam, kiedy pojawił się za mną Jay i położył mi rękę na ramieniu.
- Chyba się trochę zagadaliście - stwierdził. - Musimy już wchodzić - uśmiechnął się do mnie.
- Było miło - powiedziałam, posyłając uśmiech w stronę reportera.
- Potwierdzam i życzę miłej premiery!
Złapałam Jay'a pod rękę i zaczęliśmy iść w stronę wejścia na salę. Rozglądałam się, lecz nigdzie nie zobaczyłam ani Lawson, ani reszty The Wanted.
- Gdzie wszyscy? - spytałam w końcu.
- Już weszli, a ja wróciłem po ciebie - odpowiedział spokojnie. - Przy okazji słyszałem twoją odpowiedź na pytanie o Joel'a.
- Myślisz, że dobrze zrobiłam?
- Kłamiesz jak profesjonalistka - zaśmiał się.
- Ciekawe, czy ciebie pytali o związek z Kelsey Ann - droczyłam się.
- Pytali. Odpowiedziałem, że nikogo nie mam - oznajmił normalnie, wzruszając ramionami.
- Czyli też kłamałeś!
- Nie, byłem śmiertelnie poważny - oświadczył, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - No co? Chyba nie sądzisz, że byłbym z dziewczyną, która gardzi "Avatar'em"?
Roześmiałam się, do czego on też dołączył. Zanim weszliśmy na salę, pochwaliłam jeszcze to, że z nią zerwał. Zajęłam miejsce między Nathan'em a Max'em.
Wszyscy poszliśmy na after party. Razem z Nath'em pogratulowałam Dougie'mu świetnego filmu, choć obydwoje stwierdziliśmy, że wcale taki nie był. Oprócz paru spektakularnych gleb, nie było tam nic śmiesznego.
- Napijesz się czegoś? Ponczu, szampana, wina? - proponował Sykes, rozglądając się po stołach.
- A co ty taki miły? Pewnie sam piłeś przed wyjściem - zażartowałam.
- Czy ja kiedykolwiek byłem dla ciebie niemiły? - spytał, patrząc na mnie z politowaniem.
- Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem - ostrzegłam go, sięgając po kieliszek czerwonego wina.
- Sztywno tu, co? - dołączył do nas Max. - Mam nadzieję, że to wszystko zaraz się rozkręci, bo inaczej to wychodzę.
- Gdzie Siva? - spytał Nathan. - Albo nie, nie mów. Pewnie gdzieś z Ree - dodał szybko, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Daj spokój. Są młodzi, zakochani i zaręczeni - wtrąciłam.
- Nie dają o tym zapomnieć - westchnął. - A Tom i Jay?
- Jay'a nie widziałem - wzruszył ramionami Max. - A Tom bajeruje jakieś laski przy barze.
- Służy mu życie singla - zauważył Nathan. - Dobrze, że tak szybko zapomniał o Kelsey.
Przez chwilę rozmawiali o Tom'ie, ale byłam wyłączona z konwersacji. Bez słowa wpatrywałam się w długonogą blondynkę z drugiego końca sali. Co chwila zaśmiewała się głośno i odgarniała platynowe włosy, lub poprawiała suknię z wysokim rozcięciem. Czule obejmował ją nie kto inny, tylko Arthur.
Zareagowałam na to mocnym ściśnięciem dłoni Nathan'a.
- Franka?
- Hej, Fran - spróbował Max, machając mi dłonią przed oczami.
- Alisha tu jest. Z Arthur'em - powiedziałam wreszcie, nie kryjąc zaszokowania.
Pobiegli wzrokiem wzdłuż sali, by zobaczyć o kim mówię. Przez ostatnie tygodnie Alisha rozsiewała jakieś idiotyczne plotki o mnie i o The Wanted, czym tylko mnie podburzała.
- To ta zdzira - powiedział spokojnie Nathan, po czym napił się szampana.
- Zdzira? - powtórzyłam, a parę osób na nas spojrzało. - Ona chyba się prosi o lanie.
- Wiemy, że jesteś do tego zdolna, ale bez przesady - zaśmiał się nerwowo Max.
- Jeśli powie do mnie choć jedno słowo, to dostanie - obiecałam i upiłam łyk wina.
Jak na zawołanie, Alisha podniosła się z siedzenia i zaczęła iść w naszym kierunku. Odstawiłam kieliszek z gracją, po czym uśmiechnęłam się do niej promiennie. Nie było mi dane zobaczyć, jakie przerażone miny mieli Nathan, Max i stojący za moimi plecami Jay.
- Kochanie! Jak dawno się nie widziałyśmy - zawołała.
- Tak, to prawda - przyznałam. - Jak ci się śpiewało moje piosenki?
- Twoje? Były zbyt słabe. Musiałam mocno je podreperować - zaśmiała się perliście.
Jak wierny pies, wyrósł za nią Arthur. Nie czuł się dobrze w tym towarzystwie, więc nie powiedział ani słowa.
- Będę szczera - zaczęła.
- Potrafisz tak? - spytałam z zaszokowaniem na twarzy.
Nathan szturchnął Jay'a, który już poważnie brechtał się z tej sytuacji.
- Wypędziłam cię z mojej trasy koncertowej, żeby ci udowodnić, że zupełnie nie masz talentu - oznajmiła. - Po co wracałaś, Fancy?
- Żeby zrobić ci na złość i powiedzieć wszystkim prawdę - uśmiechnęłam się szeroko i sztucznie.
- Jaką prawdę?
- Taką, że jesteś beznadziejną piosenkarką. Kiedy słucham twoich piosenek, mam wrażenie, że słucham skrzypiących drzwi.
Alisha zacisnęła szczęki i wylała na mnie zawartość mojego kieliszka. Zamknęłam oczy i przetarłam dłonią mokrą twarz, bez cienia emocji. Max zatrzymał Nath'a, który próbował mnie stąd zabrać.
- Teatralnie to rozegrałaś - skomentowałam.
- Słuchaj, suko. Wywaliłam cię, więc trzeba było siedzieć cicho. Czego jeszcze chcesz? - warknęła.
- Pięknego finału - oznajmiłam, po czym zabrałam kieliszek od Max'a i wylałam na nią poncz.
Krzyknęła głośno i przeciągle. Rzuciła się na mnie i zaczęłyśmy się szarpać, dopóki Arthur nie odciągnął jej, a Nathan mnie. Otrzepałam się.
- Możesz mnie puścić, jestem spokojna - szepnęłam, a Młody z lekkim ociąganiem mnie zostawił.
Kiedy Alisha miała zamiar odchodzić, nadepnęłam na kraniec jej sukni, przez co stanęła w samej bieliźnie przed całą publicznością.
- Ty szmato! - krzyknęła. - I co z tego, że zabrałam ci piosenki i zniszczyłam cię? Zawsze mogę zrobić to po raz drugi!
- Kochana! Teraz właśnie zniszczyłaś samą siebie - odparłam z pełnym spokojem, machając jej na pożegnanie.
Reporterzy ze sprytnie ukrytymi aparatami od razu rzucili się w jej kierunku i zapisywali to, co powiedziała. Warknęła tylko i uciekła przez drzwi wejściowe, tym razem bez Arthur'a, ale z całą chmarą paparazzi za sobą.
Nathan natychmiast mnie przytulił, przez co trochę ubrudził się winem. Max przybił ze mną piątkę, a Jay uniósł mnie nad ziemię i gratulował zwycięstwa.
- To było świetne! Nie dałaś się wyprowadzić z równowagi! - mówił Nathan.
- I te riposty! Uczyłaś się ode mnie - zaśmiał się Loczek.
- Już nie mogłam wytrzymać tej sztuczności - jęknęłam.
- Widzieliście, jak jej silikony omal nie wypadły? - zaśmiewał się Max.
- Mamma mia! Fran, to było piękne - usłyszałam Tom'a, który uściskał mnie szybko.
- Tak, to było imponujące.
Odwróciłam się. Arthur.
- Możemy porozmawiać?
- Chciałem cię przeprosić. To wszystko musiało dla ciebie wyglądać jak zdrada - powiedział.
- A to nie była zdrada?
- Po części była. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Miałaś się nie dowiedzieć, że to akurat z Alishą jestem - kontynuował.
- Nie jestem na ciebie zła. Już nie - westchnęłam. - Byłeś moim narzeczonym, bliską osobą. Nie chcę mieć dużo wrogów.
- I taką Frankę lubię - uśmiechnął się. - A jak nasze mieszkanie? Dobre miejsce wybrałem?
- Świetne. Mieszkanie jest duże, no i mogłam je zaprojektować według własnego pomysłu - wyszczerzyłam się. - Chwilowo mieszka ze mną Nareesha.
- Kazałbym ci ją pozdrowić ode mnie, ale nigdy się nie lubiliśmy - wzruszył ramionami. - Nawet jednego dnia mi się wydawało, że widziałem Sivę.
- Możliwe, że go widziałeś. Próbował cię pobić - powiedziałam. - To Irlandczyk, trzyma wszystkie urazy w sobie, aż do końca.
- Pewnie dlatego zawsze się go bałem - zaśmiał się.
Nastała krótka cisza. Korytarz był zupełnie pusty.
- A jak twój dziadek? - spytał Arthur.
- Miał problemy zdrowotne, ale jest coraz lepiej - oświadczyłam. - Pani Amelia się nim opiekuje. A twoi rodzice?
- Żałowali, że nie doszło do naszego ślubu. Tata ostatnio często wyjeżdża, a mama kupuje hurtowo kapelusze - westchnął. - Kryzys wieku średniego.
- Ona chciała mnie ubrać w jej suknię ślubną! Pamiętasz to? - zaśmiałam się. - Nie mogłam wytrzymać, widząc te ogromne bufki na ramionach.
- Ta suknia na tobie wisiała! - zawtórował mi. - Albo pamiętasz, jak ojciec kazał mi założyć na ślub jego krawat w pomidory? Powiedział, że...
- ... poznał w nim twoją mamę, pamiętam - dokończyłam.
- Fran, naprawdę świetnie wyglądasz - przyznał, uśmiechając się do mnie.
- Też muszę przyznać, że z tym zarostem ci do twarzy - wyszczerzyłam się.
Przerwał nam dźwięk przychodzącego sms-a. Arthur wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na mnie znacząco.
- Alisha.
- Leć do niej - zachęciłam go.
- Cieszę się, że wszystko w porządku - powiedział, wyciągając dłoń w moim kierunku.
- Ja też. Czekałam na to - odpowiedziałam spokojnie.
Uścisnęliśmy swoje dłonie. Odprowadziłam go kawałek, dopóki nie usłyszałam czegoś dziwnego.
Lekko uchyliłam ogromne drzwi tarasowe. Przez szparę obserwowałam wydarzenie, którego nigdy bym się nie spodziewała.
- Jaki ty jesteś głupi - wykrzyczał Joel.
- Chyba dlatego, że ci zaufałem - odpowiedział Nathan z pogardą.
Coś tu nie grało.
Nath i Joel odnoszący się do siebie w taki sposób. Jay obserwujący wszystko. Ja, podsłuchująca. I Parker stojący za mną.
- Co jest? - spytał szeptem.
- Nie wiem jeszcze.
Nathan przyciągnął Joel'a za krawat do siebie, dzięki czemu dzieliły ich centymetry. Wymieniali agresywne spojrzenia i głośne oddechy.
- Uwierzyła mi. Kompletnie - odezwał się nagle Joel. - Wiesz, że kocham Kathryn. Francessa jest cholernie naiwna.
- Co do cholery..? - usłyszałam od Tom'a.
- Nikt nie pozwolił ci tak o niej mówić - warknął James.
- Ale nikt nie zakazał mi też mówić prawdy - odpowiedział spokojnie Joel.
Młody puścił Joel'a i wsunął palce we włosy.
- Chciałem, żeby się zgodziła na ten związek dla mediów. Wiedziałem, że gdyby tak naprawdę nic między nami nie było, nie zgodziłaby się - powiedział Joel wreszcie. - Czekała mnie za to niezła pieniężna nagroda.
- Joel...
- Im więcej was dzieliło, tym lepiej - dodał Joel, zerkając na Nathan'a. - Słyszałem, że pokłóciłeś się z Martinem?
- Idiota - wyrwało się Parker'owi i szybko zasłoniłam jego usta ręką.
- Jest tu ktoś?
Milczeliśmy. Joel machnął ręką.
- Nie wierzę, że posunąłeś się do kłamstwa i zdrady - jęknął Jay. - Przyjaźnimy się!
- A jaki to ma związek? - zdziwił się Joel. - To tylko interesy.
- Ale tu chodzi o Fran! - krzyknął Nathan nagle, uderzając dłonią w balustradę. - Zraniłeś ją.
- Jeszcze o niczym nie wie.
- Ale się dowie - zagroził Jay. - Zadbam o to.
- Naprawdę mam dość ciągłego gadania o tym! - jęknął Nath, czym dał mi do zrozumienia, że już wcześniej o wszystkim wiedział.
- Sorry, Nath. Pewnie ty byś z nią był, gdyby nie ja - powiedział Joel z dziwną arogancją.
- Sorry? Żałosne - zawtórował mu Nathan. - Zabrałeś mi ją.
- Nathan! - Jay wyraźnie się zniecierpliwił. - Przecież możesz jeszcze wszystko naprawić.
- Weź się lepiej ogarnij, człowieku. Już po wszystkim - westchnął Nathan głośno. - Skończyło się.
- Fran, gdzie idziesz? - spytał mnie szeptem Tom, gdy odchodziłam.
- Na dół. Na dwór. Do samochodu. Gdziekolwiek - odpowiedziałam bez sensu. - Muszę pomyśleć.
- Czekaj!
- Tom? - usłyszałam Nath'a, a potem zbliżające się w naszą stronę kroki.
Zdążyłam uciec, nim mnie zauważyli.
Cześć!
Taka niespodziewanka w Wanted Wednesday! Rozdział na OS, ale też na nowym blogu. <nie ma to, jak umiejętna reklama>
No i nasza Franka o wszystkim się dowiedziała... Co będzie teraz? Zazwyczaj ludzie uciekają po czymś takim. <ale ja nic nie mówiłam>
Mamy przed sobą jeszcze jeden, albo dwa rozdziały. Nie mam pojęcia, bo następnej części mam napisane jakieś 10% i sama nie wiem, jak to ułożę. Prawdopodobnie będziecie musiały poczekać na następny rozdział. A jak Wam się będzie nudziło, może poczytacie nowego?
Wiem, jestem żałosna.
Już nic nie piszę. Nie ma limitu komentarzy, choć chętnie zobaczyłabym Wasze wizje dotyczące zakończenia. Pocieszę Was - na epilog mam pomysł!
Trzymajcie się! Ja mam jutro wywiadówkę i boję się, że mama mnie zabiję i nie skończę tego bloga...