niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy


Miałam wiele spraw do wyjaśnienia.
Zostawiłam Gerarda u pana Bartoli i szybko wsiadłam do swojego auta. Popędziłam prosto do The Wanted.
Zapukałam do ich drzwi, ale nikt mi nie otworzył. Słyszałam krzyki i wyzwiska. Odważyłam się wejść bez zaproszenia.
Stanęłam w progu salonu i to, co zobaczyłam, dosłownie przyprawiło mnie o ból głowy. Tom i Max wrzeszczeli na siebie, podczas gdy Kelsey mocno trzymała Parker'a, wstrzymując go od rzucenia się na Łysego.
Wymieniłam zaniepokojone spojrzenie z Sivą, który pilnował Max'a.
- Ty cholerny idioto! Egoisto! Byliśmy przyjaciółmi! - krzyczał Tom.
- Przyjaciele sobie ufają, a ty nawet nie próbujesz mnie wysłuchać! - warknął Max.
- Skoro Kelsey mówi, że to ty ją pocałowałeś, to co mam sobie kurwa myśleć? Chyba widziałem na własne oczy, durniu! - wrzasnął Parker.
Łzy stanęły mi w oczach i w tym samym momencie poczułam narastającą nienawiść do Kelsey.
- Jasne! Wierz tylko tej swojej świętej Kels! - odgryzł się Max.
Nathan prześlizgnął się obok mnie i wszedł do salonu, stając idealnie między Tomax'em. Nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem, co mnie zasmuciło. Był najważniejszym powodem moich odwiedzin tutaj.
- Przestaniecie się drzeć?! Głowa mi pęka! - przybrał ostry ton.
- Wybacz, paniczu Nathan'ie - prychnął Tom, lekko go popychając.
Stało się coś dziwnego. Nathan odsunął Kelsey i z pełną siłą usadowił Tom'a na kanapie. Zrobił to tak szybko, że aż rozdziawiłam usta ze zdziwienia.
Skorzystałam z okazji i podeszłam do Max'a. Złapałam go dyskretnie za rękę. Ścisnął moją i wypuścił z siebie powietrze, jakby ratował się od płaczu.
- Parker, musisz o czymś wiedzieć - zaczął Nath.
Kelsey otworzyła szerzej oczy i ze zdenerwowaniem wpatrywała się w twarz Młodego. To nie wróżyło dobrze.
- Wiem, że kochasz Kelsey i ufasz jej bezgranicznie. Wiesz też, że ostatnio zachowywałem się jak totalny idiota. Teraz tylko pogorszę sytuację, ale musisz o czymś wiedzieć - dodał Nath, widząc nieprzejednaną minę Tom'a.
- Teraz to i tak mi wszystko jedno - mruknął Tom.
- Wynająłem mieszkanie w Londynie. Jeździłem tam, żebyście myśleli, że kogoś mam. Chciałem zrobić wam wszystkim na złość - mówił Nathan. - Pewnego razu zrobiło mi się tak bardzo żal, że najzwyczajniej w świecie się upiłem. Do niedawna nie pamiętałem nic z tamtej nocy...
- Jeżeli chcesz nam opowiadać o swoich ekscesach, to może innym razem - Parker wstał, lecz Nathan zdecydowanym ruchem zmusił go do zajęcia miejsca na sofie.
- Nath - jęknęła Kelsey, ledwo słyszalnie.
- Twoja dziewczyna zadzwoniła do mnie. Pewnie podałem jej adres, nie wiedząc o tym - tutaj Nathan przeciągle westchnął. - Przyjechała. Nie zdążyła nawet wejść do mieszkania, a już się na mnie rzuciła, i...
Tom natychmiast się wyprostował, przez co widoczna była różnica wzrostu między Nathan'em i nim.
- I co?
- Spałem z Kelsey, Tom.
- Ty kretynie! Oszuście! Zdrajco! - wyzwiska wypływały z ust Toma w szybkim tempie.
Kelsey rozpłakała się głośno, a my wszyscy byliśmy w szoku. Tak wielkim, że objął nas paraliż.
Aż do czasu, gdy Tom zamachnął się i prawie uderzył Nath'a, gdy...
Stanęłam przed Sykes'em i zasłoniłam go, przy okazji sama obrywając. Siła uderzenia odepchnęła mnie do tyłu, lecz Nathan zdążył mnie złapać. Ból był ogromny.
- Oszalałaś?! - Nath wyglądał na bardzo zmartwionego.
- Fran! Jezu, przepraszam - głos Tom'a przepełniony był emocjami.
Złapałam się za policzek i stanęłam na równych nogach. Nie wiem kiedy, ale Jay przybiegł do pokoju z kawałkiem surowego mięsa, które położył mi na policzku.
- Co cię napadło? - szepnął, wpatrując się we mnie niebieskimi oczami. - Co was napadło?! - ryknął do reszty. - Widzicie, co narobiliście? Kelsey, może ty się wreszcie odezwiesz? Może mam opowiedzieć, jak się do mnie przystawiałaś w klubie?
Tom opadł na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Jego ciałem zaczął wstrząsać płacz.
- Tom... - zaczęła Kelsey.
- Wynoś się! - krzyknął do niej, z łzami w oczach. - Wynoś się stąd i nigdy więcej nie chcę cię widzieć! Zniszczyłaś mi życie, lafiryndo! Masz się wynieść z mojego życia!
Potem wybiegł do swojego pokoju. Kelsey spojrzała na nas przerażonym wzrokiem.
- Nie słyszałaś, szmato? - warknął Max. - Mam nadzieję, że jesteś zadowolona.
Tak szybko jak to powiedział, tak szybko jej nie było. Max natychmiast ruszył za Tom'em.
Nathan nachylił się do mnie.
- Po co to zrobiłaś, Fran?
Siva zobaczył to. Powiedział wtedy:
- Jay, wyjdźmy. Dzisiaj jest chyba jakiś dzień szczerości.
Zostaliśmy sami. 
Tylko ja i on.  
Po tamtych wydarzeniach zupełnie nie miałam pojęcia, jak przeprowadzić tą rozmowę.
- Fran...
- Nath, ja o wszystkim wiem - powiedziałam zdecydowanie.
Westchnął, wbijając wzrok w podłogę.
- Jestem debilem. Spałem z dziewczyną przyjaciela, pokłóciłem się z wami wszystkimi i was oszukiwałem. Nie zasługuję na miejsce w The Wanted - oznajmił cicho.
- Idiota - mruknęłam.
- Co? - zmarszczył brwi.
- No idiota! - powtórzyłam. - Gdybyś tylko wiedział...
- Mów, w końcu mamy dzień szczerości - uśmiechnął się, szturchając mnie lekko.
Spuściłam głowę i myślałam nad tym wszystkim.
- Nath - zaczęłam cicho - ty jesteś dla mnie znacznie ważniejszy niż inni.
Przyglądał mi się z zainteresowaniem.
- Chcesz powiedzieć, że ty... odwzajemniasz moje uczucia? - spytał powoli.
Przez chwilę tonęłam w jego zielonych oczach. Jego twarz stopniowo zaczęła się przybliżać, a motyle w moim brzuchu trzepotały coraz głośniej.
Oprzytomniałam.
- To i tak nie ma sensu. Mam kogoś - podniosłam się.
- Chciałaś porozmawiać szczerze, a teraz unikasz odpowiedzi - również wstał i mierzył mnie wzrokiem.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i odczytałam sms-a od Joel'a.
"Właśnie wsiadamy do samolotu! Spodziewajcie się nas za kilka godzin!"
- To on? - głos Nathan'a stał się niższy.
Tylko kiwnęłam głową.
- Sam widzisz.
- Wracają?
Znowu kiwnęłam.
- Muszę zajrzeć do Tom'a i Max'a. 
- Idź.
Otworzyłam drzwi i będąc na progu, odwróciłam się ostatni raz w stronę Sykes'a.
- Wiesz, co jest najśmieszniejsze? - spytałam. - Że gdyby to wszystko potoczyło się troszeczkę inaczej, moglibyśmy być ze sobą.
- Teraz, jedynym na czym najbardziej mi zależy, to dalsza przyjaźń z tobą - powiedział szczerze. - Jeśli mi wybaczysz, będę szczęśliwy. Jeśli nie, zrozumiem. Wiem, że nie zakończysz związku z Joel'em dla mnie. Miałem swoją szansę i wszystko zwaliłem - dokończył.
- Zwaliłeś, po całości - zgodziłam się z nim.
Spojrzał na mnie, zatroskany.
- Będziesz miała niezłe limo.
Parsknęłam śmiechem. Cały stres i napięcie minęło. On też się uśmiechnął.
- Pomyślą, że mnie bijecie - dodałam.
- I będą mieli rację - wzruszył ramionami. - Obroniłaś mnie.
- Bo cię kocham, idioto - oświadczyłam, ale potem zdałam sobie sprawę ze znaczenia tych słów.
- Co powiedziałaś?
- Nie chciałam, żebyś źle wyglądał - odpowiedziałam szybko.
Zaśmiał się nerwowo.
- Czyli zgoda?
- To zależy od ciebie. Możesz znów mnie trochę powyzywać - ruszyłam brwiami.
- Już mi się to znudziło.
Podeszliśmy do siebie. Przytuliłam się do niego i zrobiło mi się tak lekko, jak jeszcze nigdy. Przymknęłam oczy i w całości korzystałam z tej chwili.
- Nath?
- Hmm?
- Obiecaj, że już się nie pokłócimy - szepnęłam w jego szyję. - To trochę męczące. Być obok ciebie i nie móc cię przytulić ani z tobą pożartować.
- Nawet nie wiesz, jak ja się męczyłem przez ten czas...
Oderwaliśmy się od siebie. Złapałam go za policzek i ścisnęłam go.
- Możesz pogadać z Tom'em? - poprosił.
- Ale ty z Max'em.
- Załatwione.
Stanęłam przed drzwiami do pokoju Tom'a. Serce biło mi jak oszalałe.
Co ja przed chwilą powiedziałam?
Powiedziałam, że kocham Nathan'a. 
Ale ja nie mogę go kochać. W końcu to... Nathan.
Uchyliłam lekko drzwi.
Tom leżał na brzuchu na łóżku, wpatrując się beznamiętnie w okno.
Usiadłam obok niego. Natychmiast wtulił się w mój brzuch.
- Dlaczego to tak boli? - zapytał cicho.
- Bo nigdy byś się nie spodziewał tego po osobie, którą kochasz - odpowiedziałam, wracając wspomnieniami do Arthur'a. - Do dziś pamiętam, jak pojechaliśmy oglądać wspólne mieszkanie. Od początku coś było nie tak, widziałam to. Usiedliśmy na parapecie i wtedy powiedział, że kocha kogoś innego. Dziewczynę, której szczerze nienawidziłam.
- Tu jest trochę inaczej. Podrywała moich przyjaciół. Spała z Nath'em, całowała się z Max'em i przystawiała się do Jay'a... Co to znaczy?
- To znaczy, że Siva jest mało atrakcyjny. Ale nie mów mu - zażartowałam.
Uśmiechnął się.
- Pogodziłaś się z Młodym?
- Tak.
- Czyli wiesz o wszystkim?
Westchnęłam, i pogładziłam go po włosach.
- Wiem, ale nie mam pojęcia, co z tym zrobić.
- Ja też nie mam pojęcia. Musisz przemyśleć, co do niego czujesz - szepnął. - Ale wiedz jedno. Nie zależało mu tak na nikim innym, jak teraz na tobie.
- Muszę pogadać z Jay'em. Wpadnę potem - stwierdziłam nagle.
- Wpadnij. W tym czasie zmienię status z 'w związku' na 'wolny' na facebook'u - mruknął ze smutkiem wyrytym w oczach.
- Ale wiesz, że cię kocham? Chłopcy też. Nathan i Max też. I Jay też - powiedziałam, na odchodne.
- Z wzajemnością!
Brzuch mnie rozbolał od tego dnia szczerości. Miałam już tylko jedną sprawę do załatwienia.
Jaybird siedział na podłodze, oparty plecami o łóżko. Gdy weszłam, natychmiast zmierzył wzrokiem moją twarz.
- Będzie limo - stwierdził.
Usiadłam obok niego. Milczeliśmy przez chwilę.
- Chciałabym wreszcie z tobą porozmawiać o wydarzeniach z czerwca - wydusiłam z siebie.
Nabrał powietrza i odrzucił głowę do tyłu.
- Co tak dokładniej chcesz wiedzieć?
- Nie wiem. Wszystko.
Jay położył dłoń na mojej i ponownie nabrał powietrza. Zaczął mówić, wpatrując się przed siebie.
- Dokuczałem ci, bo to było zabawne. Dodatkowo, świetnie maskowałem to, że mi się podobałaś. Nathan nie miał żadnych podejrzeń. Potem zaczęło robić się poważniej. Poczułem do ciebie coś, czego nie poczułem do żadnej innej osoby. Świadomość, że i tak prędzej czy później to Nathan będzie cię miał, dobijała mnie kompletnie. Zrobiłem się markotny i zły. Rywalizowałem o ciebie z Nathan'em podświadomie. Nasza przyjaźń strasznie się wtedy osłabiła... A potem cię pocałowałem i wiedziałem, że ty też musisz czuć coś do mnie. Uciekłem, bo... ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Postanowiłem się poddać, ze względu na Młodego.
- A teraz?
- Minęło sporo czasu. Wolę się z tobą przyjaźnić - uśmiechnął się. - Nie jestem stworzony do związków. Z Kelsey Ann też nie wypali.
- Dlaczego?
- Jest zbyt blisko drugiej Kelsey. Poza tym, ona nie lubi "Avatara" - bąknął, kręcąc głową z dezaprobatą.
Uśmiechnęłam się i uderzyłam go głową w głowę.
- Każdy kiedyś znajduje drugą połówkę - powiedziałam inteligentnie.
- Ja już dawno znalazłem - oznajmił spokojnie. - Myślisz, że Neytiri to tylko moja jaszczurka?
- Ble, nie mów lepiej nic więcej - skrzywiłam się.
- A kto jest twoją drugą połówką? - spytał.
- Chciałabym to wiedzieć...
Zeszłam na dół, a w salonie zobaczyłam, jak Max pociesza Tom'a. Zrobiło mi się lekko na sercu, widząc to. Parker wyglądał trochę lepiej, niż poprzednio. Siva uniósł kciuki do góry, zauważając mnie. Pokazałam, że wychodzę, na co skinął głową.
Potrzebowałam dużo czasu, żeby przemyśleć to, co czuję do Nathan'a. Czy to możliwe, że nie zauważyłam, kiedy przyjaźń zmieniła się w miłość?

~ perspektywa Nathan'a ~

Tom'a nie było u siebie, więc szybko zbiegłem na dół. Znalazłem go razem z Max'em i Sivą w salonie. Fran już nie było.
- Przepraszam. Jesteś moim przyjacielem, a ja ufałem Kels... nie tobie - mówił cicho Tom, przytulany przez Max'a.
- Już ci powiedziałem, że nic się nie stało - mruknął Łysy. - Kto jak kto, ale ja wiem, co to znaczy być opętanym przez kobietę.
Cicho podszedłem i usiadłem obok Parker'a. Wyprostował się prawie natychmiast i przybrał poważny wyraz twarzy.
- Dalej. Uderz mnie - odezwałem się.
- Powiedz mi tylko jedną rzecz - Tom odwrócił się do mnie. - Jakim cudem wskoczyła tobie do łóżka, skoro masz... no, najmniejszy sprzęt z nas wszystkich?
Ze zdziwieniem spojrzałem na Tom'a. On normalnie żartował! Uśmiechał się. Objął mnie ramieniem.
- Brachu, może i uważałem ten związek za poważny, ale przyjaźń liczy się dla mnie bardziej niż każda kobieta świata - powiedział spokojnie.
- A byłem pewny, że wyjdę z domu z obitą mordą - odetchnąłem, ściskając krótko Parker'a.
- Jakież to słodkie - zacmokał Jay z progu. - Też chcę!
I wskoczył na kolana Tom'owi. Po chwili Siva i Max też się dołączyli. 
- Skoro już w porządku, to wychodzę - Jay się podniósł i otrzepał spodnie.
- Gdzie?
- Muszę pogadać z Joel'em - oświadczył bojowo.
- Też chciałem do niego jechać - rzuciłem.
- To jedź ze mną - Loczek uśmiechnął się szczerze.
Prawie wyszliśmy z domu, gdy Max krzyknął za mną.
- Nath!
Odwróciłem się.
- Dobrze, że wróciłeś - oznajmił i chyba nawet był ze mnie dumny.
Wsiedliśmy do samochodu, James prowadził. Nie było innego wyjścia, skoro nie wiedziałem, gdzie mieszka Peat.
- Jay - zacząłem. - Przepraszam. Od pewnego czasu byłem zazdrosny i zły, przez co nasza przyjaźń trochę się zepsuła.
- Trochę? Roz...waliła się po całości - zaśmiał się James. - Ale słowa Tom'a są wyjątkowo cenne. Przyjaźń jest najważniejsza. Jaythan musi istnieć!
- Jak tylko wrócimy, zrobimy małą sesyjkę dla fanek - mrugnąłem do niego.
- W łóżku? Oby nie! Po ostatnim razie nadal mam okruszki na prześcieradle!
- Sam chciałeś oglądać horror. A ten popcorn się wyrzucił samoistnie - bąknąłem.
- Mogłeś mi chociaż łóżko odkurzyć - zauważył James ze śmiechem.
Kilka minut później staliśmy razem pod drzwiami do mieszkania Joel'a.
Nie miałem pojęcia, co Jay chce mu powiedzieć. Ja miałem zamiar go prosić o opiekowanie się Fran.
Zapukałem. Otworzyła nam wysoka blondynka o szarych, dużych i przygniecionych warstwą makijażu oczach.
- Kathryn? - spytałem zszokowany.
Zerknąłem na Jay'a. Nawet nie drgnął. Nie wyglądał na zaskoczonego.
Bez słowa ją wyminął, a jego twarz zdradzała stanowczość. Spojrzałem na Kathryn, byłą dziewczynę Joel'a.
- O co w tym chodzi? - zadałem jej pytanie.
- To nie tak, jak myślisz...
- Co to ma być?!
Natychmiast pobiegłem dalej do, jak mi się wydawało, salonu. Jay złapał Joel'a za koszulę i ze zdenerwowaniem czekał na odpowiedź.
- Możesz mnie puścić? Wtedy pogadamy!
Jay rzucił go agresywnie na kanapę i oblizał wargi. Podszedłem do Loczka, nie rozumiejąc zupełnie nic.
- Bird? - podniosłem wzrok na przyjaciela.
- Oszukuje Fran! - powiedział do mnie, choć nie spuszczał wzroku z Joel'a.
- Wiem, umawialiśmy się - zaczął tamten.
- Dokładnie, umawialiśmy się! Pamiętasz, co mi obiecałeś? Widzę, że nie - tutaj James wskazał na Kathryn.
- Miałem rzucić Kathryn dla Fran? Daj spokój! Ona po prostu musi uwierzyć, że z nią jestem! To nie znaczy, że mam kończyć z poprzednim życiem - warknął Joel, wstając na równe nogi.
Wyjaśniło się wszystko.
To była tylko gra. Joel nie interesował się Fran. Chodziło jedynie o promocję i o media. Francessa nie wiedziała o niczym, uwierzyła mu. Nawet ja mu uwierzyłem, choć początkowo miałem takie same plany.
- Joel - rzucił ostrzegawczo Jay, z powrotem posyłając go na kanapę. - Nie spodziewałem się tego po tobie. Po każdym, ale nie po tobie.
Serce mocniej mi zabiło. Zdenerwowanie wzięło górę.
- Nigdy bym nie pomyślał, że to zrobię - powiedziałem do siebie, po czym przywaliłem Joel'owi w twarz.
Jay spojrzał na mnie z nieukrywanym szokiem.
- To za Fran - zastrzegłem, wiercąc wzrokiem dziurę w twarzy Joel'a.
Bird złapał mnie za ramiona i wyprowadził z mieszkania. Staliśmy na klatce schodowej i patrzyliśmy na siebie.
- Nie mów jej - poprosił James. - Najlepiej będzie, jak się nie dowie.
- O czym? O tym, że on ją oszukuje? - spytałem.
- To proste, że nie pozwolę, by z nim była - oświadczył. - Nie pozwolimy, prawda? - poprawił się.
- Jasne, że nie.
- Niedługo jest premiera tej głupiej komedii Dougie'ego, pamiętasz? Zaproś Fran. Niech nie idzie z Joel'em - powiedział. - Na after party wszystko musi się jakoś rozwiązać.
- Czemu nie ty?
- Bo to ty zasługujesz na to, żeby z nią być. Kochasz ją.
Kiwnąłem głową.
Poczułem, że stoi przede mną mój bohater. Mój idol. Mój przyjaciel. 
Niespodziewanie przytuliłem Jay'a.

O matulu... Jaki zwalony rozdział.
Przepraszam wszystkich, którzy dostali jakiejś choroby psychicznej po przeczytaniu tego.
W mojej głowie jakoś lepiej to wyglądało, no ale...
Wybaczcie, musiałam! Musiałam pozbyć się Kelsey, w tym opowiadaniu mi się zupełnie nie podobała. 
Kryzys zażegnany, The Wanted znowu razem... Takie tam nudy.

Kochani moi!
Wiecie, o co chcę Was prosić?
Zaglądajcie na mojego nowego bloga i komentujcie, proszę. Dopiero zaczynam, więc zawsze można go usunąć, jeśli Wam się nie podoba.
Jeżeli wczoraj ktoś miał problem z zostawieniem komentarza, dzisiaj powinno już być okej. 
Więc baaaaaaardzo Was o to proszę. 

Jeszcze raz link ->> http://we-were-meant-to-fly.blogspot.com


Jeśli kochacie Nathan'a, Jay'a, Max'a, Tom'a i Sivę, nawet jeśli jeden z nich to oszust, to zapraszam!
Gwarantuję, że wielkich smutasów tam nie będzie.


No więc tak... Trzymajcie się i do następnego!



12 komentarzy:

  1. o loool, jeden rozdział a tyle się porobiło.
    Frathan ? ;>
    jestem za.
    do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zajebiste :*
    Jeden rozdzial i tyle rzeczy ^^
    Nie moge sie doczekac Frathan xD
    Pisz szybko kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fuck jeah!Frathan istnieje!:D
    Od początku liczyłam na to,że będą razem xD
    Choć tego czy teraz już będą razem to nie jestem pewna;p
    W końcu jesteś creazy girl!:P
    Czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział był świetny i szczerze mówiąc nie podobał mi się jak Fran spotykała się z Joel'em
    Czekam na następny rozdział- Z UTĘSKNIENIEM :)

    OdpowiedzUsuń

  5. Z tylu adoratorów został tylko jeden, który szczerze kocha Fran. Ooo! Szkoda, że Fran będzie cierpiała, ale lepiej żeby się dowiedziała i była z Nathem. Nie mogę się doczekać kolejnego. Weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc to jestem troche rozczarowana tym, że Joel okazał się być takim dupkiem. Miałam nadzieje, że jednak im się ułoży. Kurde no i na placu boju został tylko Nathan ciekawe co to bedzie

    OdpowiedzUsuń
  7. A jednak Nathan;) W pewnym momencie łza spłyneła mi po policzku,roździał jak zwykle zajebisty!Przepraszam za te brzydkie słowo,ale ono najlepiej opisuje to co piszesz.Weny;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Po raz kolejny chciałabym krzyknąć za pomocą klawiatury (moje ostatnie AAAA mi brzęczy w uszach, ale teraz to bym chyba musiała cały dzień przytrzymywać tę literę, żeby wyrazić mój szok). Co prawda już od jakiegoś czasu podejrzewałam, że coś między Nathem a Fran jest na rzeczy, ale nie spodziewałam się, że tak rozwiążesz sprawy w tym... kwadracie. Rzeczywiście na polu bitwy został tylko Sykes. Jay woli być przyjacielem Fran, a Joel... Tego już na pewno się nie spodziewałam, że zrobisz z niego czarny charakter. Ale ciekawie to rozwiązałaś, na pewno jestem zszokowana. Wolałabym co prawda Fran z Jayem, ale po ostatnich wydarzeniach to Frathan króluje.
    A historia z Kelsey wzburzyła mi krew, rzeczywiście jakaś suka zawsze się w opowiadaniu przydaje, bo to dodaje melodramatu :D
    Szkoda, że zbliżamy się do końca opowiadania :( Czekam na to afterparty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ło ! No to się porobiło :D Miałam taką cichą nadzieję, że jednak między nimi coś będzie, i się udało :D Ale Joel jako ten zły to się nie spodziewałam :D
    Rozdział jest świetny, czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, nominowałam cię do The Versatile Blogger ;)
    szczegóły na http://nie-typowa.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział pomału wszysrko się wyjaśnia . Jestem bardzo ciekawa czy Fran dowie się że Joel udawał według mnie powinna a nie żyć w kłamstwie noi i zobaczymy jakiw tym udział będą mieli chłopcy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale z Joela świnia i kto by pomyślał że on oszukuje Fran a ta mu uwierzyła chociać ja też mu uwierzyłam takze dobrze mu to wyszło. Dobrze ze chłopcy sie pogodzili wrócił stary dobry Nathan. Ciesze się że Jay i Nathan okryli prawde o Joelu teraz muszą coś z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń