środa, 6 lutego 2013

Rozdział dwudziesty


- No, rozchmurz się - Brad pstryknął mnie w ucho.
- Od godziny czeszesz mi włosy, co w tym wesołego? - mruknęłam. - Jestem niewyspana, zła i na dodatek Siva zasypuje mnie opowieściami o jego przyszłym ślubie. Moje życie nie ma sensu.
- Chyba nie jesteś zazdrosna? Jak się postarasz, to wyjdziesz za Joel'a - powiedział, lakierując mi włosy.
Zaniosłam się śmiechem, aż Nathan, któremu obok podcinano grzywkę, spojrzał na naszą dwójkę.
- Wreszcie się roześmiałaś! A twoje włosy są już gotowe.
Spojrzałam w lustro. Zwykły kok. Zwykły, normalny kok zajął mu godzinę.
- Och, niech to już się skończy! - jęknęłam.
Nie dość, że wczoraj do domu wróciłam dopiero koło 4, bo chłopakom zachciało się świętowania, wszyscy musieliśmy pojawić się na planie o siódmej. Miało to takie skutki, że podczas robienia makijażu lub modelowania włosów przysypialiśmy. 

Pierwsza scena teledysku do "Something I can not explain", czyli mojej piosenki z The Wanted, rozgrywała się na ulicy. Było to jedyne realne miejsce w całym teledysku, reszta miała być wykonana z najróżniejszych materiałów, co przypominało kreskówkę.
Na tejże ulicy miałam przypadkowo spotkać Loczka, przez którego na ziemię rozsypią się moje książki.
- Akcja!
Zaczęłam swobodnie iść, patrząc tylko na ulicę i przyciskając do piersi kilka książek. Gdyby przyjrzeć się bliżej, ktoś zauważyłby tytuły takie, jak: "Młoda mama w pracy" lub "Co to jest akumulator? Poradnik dla początkujących mechaników".
Jay wpadł na mnie w tym momencie, w którym powinien. Szybko wypuściłam książki z rąk i jęknęłam cicho.
- Przepraszam! Nie chciałem - powiedział Jay, klękając i zaczynając zbierać książki.
Zrobiłam to samo, i wtedy czekał na mnie nie lada wyczyn. Uniosłam głowę i spojrzałam w oczy Loczka. Moja mina miała wyrażać zupełne zauroczenie, olśnienie. Ujęcie na moją twarz i dwójka statystów, którzy za pomocą małego wiatraczka rozwiali moje włosy. 
Kiedy uciekli, kamera miała ująć twarz Jay'a. Zmarszczył brwi i spytał:
- Wszystko okej?
- Ee... Tak, tak! Jasne - otrząsnęłam się.
Wstaliśmy, a Jay podał mi moje książki.
- Jeszcze raz przepraszam. Może jeszcze kiedyś się spotkamy - puścił do mnie oczko.
Potem wyminął mnie, a ja musiałam nabrać powietrza i potem głośno je wypuścić. Obejrzałam się za siebie, ale jak było w scenariuszu, po Jay'u ślad zaginął.
- Stop!
Jay wybiegł zza rogu i gdy był przy mnie, objął mnie ramieniem.
- Brawo, Kochani - Dougie, reżyser, klaskał w dłonie. - Scena nie wymaga powtórzenia, wyszło naprawdę dobrze!
Jay wyciągnął do mnie dłoń, a ja przybiłam mu piątkę. Potem zarzucił lokami i powiedział:
- Ma się ten talent aktorski!

Odetchnęłam, gdy byliśmy już w naszym studio. Kiedy trwały roboty przy dekoracjach do następnej sceny, ja byłam już przebrana. Miałam na sobie wysoce wyjściowy dres do biegania, a włosy związane w wysokiego kucyka. Max klepnął obok mnie, ubrany jedynie w opięty biały podkoszulek i spodenki sięgające kolan. Mieliśmy biegać.
- Jak samopoczucie? - zapytał.
- Wiesz... straszne - westchnęłam. - Głowa mnie boli.
- A ja mam kaca. Przebijesz to? - bąknął, opierając głowę na moim ramieniu i przymykając oczy.
- Service! Service! - wołał Siva gdzieś z oddali.
Kiedy wyłonił się z korytarza, jadąc na wózku zastawionym jedzeniem i wszystkim innym, miałam ochotę rzucić mu się na szyję.
- Macie, gołąbeczki - powiedział, tym swoim irlandzkim akcentem. - Kawa dla Fancy, apap dla Max'ia. Coś jeszcze?
- Kocham cię, Seev - zapiszczałam, sięgając po kawę.
- Pamiętaj, że mam narzeczoną - wspaniałomyślnie mnie poinformował.
- Nie, nie zaczynaj znowu tej gadki o ślubie - jęknął Max.
- SIVA! NIE SKOŃCZYŁEM KANAPKI! 
Sekundę po tym wpadł Tom-Tom i pochylał się nad wózkiem. Szukał czegoś wzrokiem, a ostatecznie zmroził spojrzeniem Sivę.
- Gdzie ona jest? - wycedził.
- Co?
- Moja kanapka! - wskazał palcem na jedzenie. - Była tu! Właśnie tu! Pomiędzy bananem a winogronami!
Max połknął apap i popił go moją kawą. Gdyby sytuacja między Sivą a Tom'em nie była taka śmieszna, pewnie nakrzyczałabym na Max'a za nieostrożność.
Irlandczyk skrzywił się lekko.
- Tak się składa, że - zaczął, przeciągając samogłoski - ona jest już w moim przewodzie pokarmowym.
Tom zmrużył powieki i oparł się o wózek, jakby nie mógł pogodzić się ze stratą.
- Gdzie ona jest? - powtórzył z niedowierzaniem.
- W moim... przewodzie... pokarmowym - wyjąkał Siva.
- Kanapka z serem i szynką. I z pomidorem - mówił do mnie Parker. - Taka, jaką lubię. A on ją zeżarł!
- Ja jej nie zeżarłem! Ona sama na mnie spojrzała i kazała się zjeść - Siva powoli zaczął się cofać do wyjścia.
- Zapłacisz za to!
Zrobili kilka kółek wokół kanapy, podczas kiedy ja pociągnęłam kilka łyków kawy z filiżanki. Potem wybiegli z pomieszczenia w stronę garderoby.
- Pomogło już? - spytałam George'a, lekko uderzając głową o jego głowę.
- Jeszcze czekam - szepnął, jakby nie miał siły na nic więcej.
W ciszy wypiłam resztę kawy, ale potem zaczęłam mieć wątpliwości co do Max'a. Przysnął sobie na moim ramieniu. Nie chciałam go budzić, ale dzięki Bogu - wtedy wleciał nadal uciekający Siva i wywrócił wózek z jedzeniem. Narobił tyle hałasu, że Max sam się ocknął.

Biegłam lekkim truchtem w miejscu, jak mi nakazano. Nie musiałam już nic mówić, bo w tle miała lecieć muzyka, co nadawało mi tempo biegu. 
Więc, biegłam jako zrelaksowana dziewczyna, i obejrzałam się za siebie. Max ze swoim uśmiechem numer 5, czyli tym trochę obleśnym, ale idealnym do podrywu, wyrównał się ze mną w biegu. Patrzyłam na niego ze zdegustowaną miną i co chwila odwracałam wzrok. Za to on był w swoim żywiole. Puszczał mi oczko, potem zrobił nawet gwiazdę, i uśmiechał się przez cały czas.
Statyści dyskretnie postawili przed nim tekturowe drzewo. Zaraz potem uderzył w nie głową i oczywiście - wywrócił się. 
Rozejrzałam się szybko, a potem uciekłam z obiektywu.
- Kamera, stop! Pięknie, Kochani. Praca z wami to przyjemność.
Kucnęłam przy Max'ie. Jego oczy były zamknięte, a nadal leżał na ziemi.
- Max? 
I zanim zdążyłam się zorientować, Max rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Wielkiej siły wymagało, żebym od niego uciekła. Niestety wpadłam zaraz w ramiona Tom'a, który uniósł mnie do góry i przytrzymał, by Max mógł się wyżyć. Darłam się wniebogłosy, ale łaskotki były rzeczą, jakiej nie mogłam wytrzymać.
- Tak robimy, kiedy mamy przerwę w nagrywaniu teledysku - powiedział Jay, nagrywając naszą 'bójkę'.
Kopnęłam Max'a lekko w krok, a Tom'a delikatnie ugryzłam w rękę. Obydwoje natychmiast zostawili mnie w spokoju. Jay wybuchnął śmiechem. Spojrzałam na niego.
- Śmieszy cię to, McGuiness? - spytałam, łaskocząc go w bok.
Ochota na zabawę mi przeszła, kiedy zobaczyłam Nathan'a. Opierał się o ścianę z kawą w dłoni i przyglądał się nam. Musiał dostrzec, że go obserwuję, bo zrobił dosyć nieprzyjemną minę i wyszedł z pomieszczenia.
Jay wyłączył kamerę.
- Orchard - zaczął miękko James, ale za chwilę się poprawił. - Fran... Wiem, jak się teraz czujesz. Ta cała sprawa z Nath'em jest świeża i ja też jeszcze nie rozumiem, co się z nim dzieje. Martwię się o niego.
Miałam ochotę krzyknąć: a więc Jaythan jest prawdziwy!, jednak to nie byłoby na miejscu.
- Nie wiem, czy chcę o nim rozmawiać - odparłam, czując jak jeszcze większy żal odznacza się w moich oczach.
- Przecież wiem, że ci na nim zależy.
- Tobie też, prawda? - podjęłam, ściszając ton głosu. - Wtedy, kiedy między nami coś było, nie chciałeś tego rozwijać ze względu na Sykes'a. Tak?
Automatycznie wzrok Loczka powędrował w dół. Odwrócił się do mnie bokiem, prawą ręką grzebiąc sobie we włosach.
- To nie jest dobry moment, żeby o tym rozmawiać - oznajmił, spoglądając na statystów ustawiających kartonowe regały.
- Sam widzisz - westchnęłam.
- Fraan - usłyszałam. - Długo mam jeszcze czekać na twoje włosy?
Brad wyglądał niebezpiecznie z nożyczkami i grzebieniem w ręku. 
- Powiedziałabym jakiś głupi żart, ale mam pustkę w głowie - bąknęłam, idąc w jego kierunku.

Chciałam przedłużyć układanie włosów maksymalnie jak najdłużej. Potem przez prawie dwadzieścia minut zakładałam zielone i dopasowane ogrodniczki twierdząc, że się w nie nie mieszczę.
Oczywiście, chodziło o to, że zbliżała się scena, w której miałam grać z Nath'em.
Bardzo, ale to bardzo zależało mi na tym palancie i wiedziałam, że niedługo go uderzę tak mocno, aż w końcu się ogarnie.
Na moje nieszczęście, w białej koszuli i różowej muszce wyglądał zupełnie niewinnie. On nawet się uśmiechał!
- Cześć - zawołałam.
Nathan spojrzał na mnie z wyraźnym zaskoczeniem, ale ja zwróciłam się do dziewczyny, która akurat go pudrowała.
- Hej - odparła takim głosem, jak gdyby zesłano na nią Ducha Świętego.
- Gotowi? - Dougie wkroczył do akcji. - Powtórzmy scenariusz.
- Wchodzę, przeglądam płyty, zauważam jego i wywalam się - wydaje mi się, że odpowiednio zakomunikowałam, że nie mam ochoty na nagrywanie tej sceny.
- Słucham muzyki, tańczę jak idiota, a potem zalecam się do niej - och, chyba Nathan mnie przebił.
- Świetnie, widzę że jesteście zadowoleni - zauważył Dougie z ironią.
- Uwierz w moje zdolności - prychnęłam. - Świetnie potrafię udawać, że kogoś lubię.
- Zgadzam się. Nikt nie umie grać, tak jak ty - cyniczny uśmieszek pojawił się na twarzy Nath'a natychmiast.
Dougie ostatni raz posłał nam zdziwione spojrzenie. No tak! Kto by się spodziewał że Fran i Nathan, dotychczas bardzo bliscy przyjaciele, zaczną zachowywać się w taki sposób.
Poszukałam wsparcia w chłopakach. Max uśmiechnął się pokrzepiająco, a Tom uniósł kciuki w górę. Pomyślałam, że najlepiej by było, gdyby zamiast Parker'a stał tam Joel. 
Weszłam za kartonowy regał, jeden ze statystów dał mi kilka płyt. Wśród nich było "Take Me Home", ale też "Chapman Square" zespołu Lawson. Zapatrzyłam się trochę na okładkę, a Nathan... jednym słowem zupełnie mnie ignorował.
- 3...2...1... Akcja - szepnął Dougie.
Rozległa się zwrotka naszej piosenki, w której akurat śpiewał Nath. Ruszałam lekko biodrami w rytm, przeglądając płyty. Specjalnie zatrzymałam się chwilę na Lawson, żeby gazety miały co pisać. Postanowiłam nadać rytm tej całej farsie ze mną i z Joel'em w roli głównej.
Podniosłam wzrok i załamałam się sama sobą. Uśmiechnęłam się, jak głupi do sera, ze względu na taniec Nathan'a. Powoli zdjął słuchawki z uszu i spojrzał mi w oczy. Przeszedł mnie dreszcz, mam nadzieję że niewidoczny. Schylił się do swoich płyt, podnosząc krążek Carly Rae Jepsen. A gdy zrobiono ujęcie jego twarzy, wyszeptał:
- So call me maybe?
Prychnęłam, i kręcąc głową, dalej przeglądałam płyty. Dougie zaczął machać rękami, więc podniosłam wzrok na Nath'a. Puścił mi oczko i uśmiechnął się zadziornie.
Potem, tak jak było w scenariuszu, przewróciłam się i wywaliłam na siebie płyty.
Koniec sceny.
Odetchnęłam z ulgą.
Nathan podszedł do mnie i wyciągnął rękę przed siebie, proponując pomoc przy wstawaniu. Zdmuchnęłam włosy z twarzy, odłożyłam płyty na bok i podniosłam się o własnych siłach.
Zanim Sykes odszedł, spojrzał na mnie, a jego usta wygięły się w dziwnym do zinterpretowania uśmiechu. Wredny, złośliwy? Na pewno. Ale było tam coś jeszcze... Coś, jakby duma.


Tom długo uczył się jeździć na deskorolce, przemierzając każdy metr w studio. Przy okazji zderzył się chyba z każdym pracownikiem.
Szybko nagrałam scenę z nim. Była łatwa - Tom miał udawać, że robi jakieś triki i przy okazji się przewrócić. Nie było o to wcale trudno, bo nawet nie umiał jeździć.
Najgorzej było grać z Sivą. To mój przyjaciel, a w dodatku narzeczony Ree! Nie dał oczywiście zapomnieć, że są już po zaręczynach.
Siedzieliśmy wszyscy razem, oprócz Nathan'a, podczas gdy sala przygotowywana była na finałową scenę. Miałam na sobie niebieską za kolana sukienkę z trenem oraz srebrne trampki. Jay ubrany był w wysokiej klasy garnitur i wyglądał dosyć przystojnie.
- Fran - zaczął Siva. - Czemu musimy dowiadywać się o wszystkim z mediów?
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam czoło, obierając mandarynkę.
- Chodzisz z Joel'em? - spytał Tom tak szybko, że z trudem go zrozumiałam.
Westchnęłam głęboko. Po co miałam kłamać? I tak ta rozmowa przeciągnęła się w czasie.
- Tak.
Max natychmiast złapał mnie za ucho i zaczął w dziwny sposób badać jego strukturę, Tom klaskał jak oszalały, a Siva wydał z siebie dźwięk typu 'yaay!' i mnie przytulił. Jay siedział w tym samym miejscu.
- Jestem z ciebie dumny! - zaśmiał się Tom.
- Nareszcie znalazłaś kogoś sensownego! - to był Siva.
- I czyja to zasługa? To wujek Max cię zapoznał - Max powiedział to szczerząc zęby, dzięki czemu jego głos brzmiał bardziej dziecinnie.
- Loczuś, a ty co nic nie mówisz? - Parker szturchnął przyjaciela w bok.
- Naprawdę się cieszę, Orchard - Jay uśmiechnął się do mnie lekko.
- McGuiness! Orchard! Na plan!
Poderwaliśmy się z Jay'em i biegiem ruszyliśmy na korytarz. Tam po prostu spacerowaliśmy.
- Nie powiesz nic więcej? Myślałam, że to szok. Mój związek z Joel'em - odezwałam się niepewnie.
- To na pewno lepszy wybór, niż... niż ja - przyznał James.
- Jay...
Martin nas pospieszył, więc natychmiast weszliśmy do sali. Cała podłoga spowita była w mlecznej mgle. Wspięłam się trzy schodki wyżej, na mały podest. Loczek stanął na wprost, na samym końcu sali.
Akcja. Jedynym, co musieliśmy zrobić, było podejście do siebie i przytulenie. Wszystko szło idealnie, aż w pewnym momencie... Jay się wywalił. Wybuchnęłam gromkim śmiechem, który nasilił się zaraz po błyskawicznym podniesieniu się Jay'a.
- Dalej! Dalej! - krzyknął Dougie.
Zaczęłam biec, Jay zrobił to samo. Rozłożył ramiona. Wpadłam w jego objęcia. Lekko uniósł mnie nad ziemię. Znów usłyszeliśmy krzyk reżysera.
- Praca z wami była przyjemnością - Dougie zeskoczył z krzesła. - Fran, specjalnie gratulacje dla ciebie. Jutro zapraszam do wytwórni na obejrzenie teledysku!
Jay został jeszcze w sali, gdy ja już wyszłam. Przemierzałam korytarz, idąc w stronę garderoby. Po drodze usłyszałam krzyk Nathan'a. Zatrzymałam się przy drzwiach od łazienki męskiej.
- Nathan! Uspokój się! - rozpoznałam głos Martina.
- Obiecałeś mi.
- Nic ci nie obiecywałem! 
- Obiecałeś mi, że będzie moja!
- Jak mogłem ci obiecać Fran?
Zrobiło mi się gorąco. Czy to miała być odpowiedź na naszą kłótnię z Sykes'em?
- Ona miała być moja. Po co wplątywałeś Joel'a? Chciałeś zyskać więcej, prawda? Im bardziej ich rozsławisz, tym więcej dostaniesz w łapę. Tak to działa?
- Nath! 
- No co?! Wiesz, że mi na niej zależy. Wiesz, że ją kocham! Miałeś jej zaproponować związek ze mną, dla mediów!
- To i tak by ci nie pomogło w byciu z nią.
- Jak nie Jay, to teraz Joel. Co zrobiłem nie tak?
Zabolało mnie coś w środku. Głos Nathan'a był zupełnie inny. Nigdy go takiego nie słyszałam.
Nathan płakał.
- Wiesz, w czym był twój największy błąd? - Martin odezwał się tym swoim opiekuńczym tonem. - To, że nie powiedziałeś jej wprost, co czujesz. Teraz może być już za późno.
- I na dodatek zachowuję się jak palant, kłócąc z nią.
- Nathan, uspokój się. Musisz wracać. Zauważą, że cię nie ma. Skończyli już.
Na te słowa natychmiast podwinęłam sukienkę i uciekłam, byle najdalej od tamtego miejsca.
Nathan płakał. 
Nathan mnie kocha.

Cześć.
Przepraszam, że dopiero dziś dodaję rozdział, ale dobrze, że w ogóle jest.
Nie napiszę już nic, bo dzisiejszy dzień mnie rozemocjonował <Dionne i Nathan, show The Wanted w US, twitcam>...
Trzymajcie się.

12 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ.


12 komentarzy:

  1. Wiesz rozdział wyszedł świetnie. Nathan ten to ma zapłon, rozmowa z Jayem. Właśnie wyobraziłam sobie te sceny do teledysku :D i leżę ze śmiechu. A co do Fran to dalej mam cichą nadzieję że będzie z Joelem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nooo nieee, końcówka rozbiła mnie totalnie, poryczłam się. ;_________;
    na nic więcej mnie nie stać, idę po chusteczki.
    weny i do następnego. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Jeden z lepszych blogów co czytam, bo w tym nie muszę wracać do poprzedniego rozdziału aby przypomnieć sobie o co chodzi. Czekam na next... :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Www :-]
    Zajebisty rozdział.
    Mam nadzieję, że Fran będzie z Nathanem ^^
    Pasują do siebie.
    Weny i czekam na jest
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

    Oto moja reakcja na rozdział. Spodziewałam się, że coś jest na rzeczy, ale ten ustawiany związek i branie w łapę... Boże, kochana! Ty to wiesz, jak napięcie zbudować. Najpierw chichotałam jak głupia, kiedy wyobrażałam sobie scenki z teledysku (bardzo obrazowo to opisałaś, więc widziałam wszystko oczyma wyobraźni i stwierdzam, że były to ich najlepszy teledysk). Potem atak furii Toma, któremu Siva zjadł kanapkę (w ogóle Seev to mój ulubieniec w tym opowiadaniu, nigdy nie zawodzi, no chyba, że zjada komuś kanapki). Na dokładkę Max łaskoczący Fran i chwalący się, że to on zapoznał ją z Joelem... Wszystko pięknie, a tu nagle taka bomba na koniec?!

    No i teraz to ja chcę nowy rozdział już!!! Co teraz? Ja już nic nie wiem! W ogóle jestem w takim szoku, że nie mogę wysilić się na produktywny komentarz, więc wybacz...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochłonęłam i mogę dodać jeszcze, że:
      "- Hej - odparła takim głosem, jak gdyby zesłano na nią Ducha Świętego." - bardzo spodobał mi się ten tekst.
      Lekkie kopnięcie Maxa w krok xD
      Fakt, że reżyser ma na imię Dougie... Haha :D
      Jeszcze coś chciałam napisać o Jaythanie, ale zapomniałam, co. Skleroza nie boli, całe szczęście :P

      Usuń
  6. Ciekawe co dalej. Szybko pisz kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw chcę Cię przeprosić, ponieważ dopiero teraz znalazłam czas na napisanie komentarza ^.^
    To wszystko! Ten rozdział! O matko, to coś cudownego. Uwielbiam tego bloga i czekam niecierpliwie na ten kolejny.
    Nathan wredny, chamski i kochający Fran awww
    Seev i Tom ganiający się za zjedzenie jednej kanapki. Kochane słodziaki.
    Jay... Szkoda mi go :/
    I Max! Skacowany Max :D
    Kiedy kolejny?
    Weny i czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. to już 20 rozdział jak ten czas leci (:
    świetnie napisany i bardzo ciekawie ;]
    uwielbiam tego bloga i szczególnie niektóre rzeczy, które napiszesz rewelacyjnie i bardzo śmiesznie
    a z tą kanapką ;]
    czekam na next
    życzę weny i pomysłów
    ,a no i przepraszam, że komentarz dopiero teraz = ale jest

    Zapraszam na rozdział 2 opowiadania HEART ATTACK;
    http://imaginy1direction.blogspot.com/2013/02/heart-attack-cz2.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam cię do The Versatile Blogger, więcej szczegółów u mnie na:

    stereo-soldier.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przez przypadek odkryłam ten blog i w 3 dni nadrobiłam wszystkie rozdziały. Na początku przyznam trochę mnie nudziło, ale warto było czytać dalej bo akcja tak się rozbudowała, że aż mnie nosi z emocji. Świetnie piszesz. I jestem pod wrażeniem, że masz jedynie 14 lat, a tak ciekawie piszesz. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Nathan mnie kocha" zszokowałaś mnie,no strasznie jestem ciekawa co dalej z płaczącym Nath'em i związkiem Fran z Joel'em.

    OdpowiedzUsuń